Monday, March 31, 2014

Podzielę się tylko myślą, że bardzo bardzo bardzo chcę coś uszyć.
Przymus kończenia tylko i wyłącznie tego co czeka na dole to jakaś katorga. A teraz nawet do tego dostać się nie mogę, bo drzwi do maszynowni zastawione są biurowymi meblami. Zmieni się to jutro, ale i tak tam nie zajrzę, bo... (moja pierwsza myśl jest taka, że mi nie wolno, a druga - bo jak zacznę to nie zrobię nic innego).
Ale tak się nie da. Energia poświęcana na to, żeby nie iść szyć mogłaby być poświęcona i na szycie, i na inne zajęcia. Tyle, że tych "innych" jest tyle... Nie wiem jak to zorganizować, nie wiem...

Na razie: biuro znalezione, jutro podpisanie umowy i przeprowadzka. To jest o jedną rzecz mniej.
Wiem już do którego klubu AA iść, żeby polować na ofiary. 60 ofiar.
Jest szansa, cień szansy, że znajdzie się ktoś kto da się zdiagnozować. Brakuje mi tylko 1 osoby do diagnozy, którą mam przeprowadzić na zaliczenie. Anybody? Obiecuję, że to nie boli.
Ale pierwszy rozdział pracy mgr leży i kwiczy. Kwiczy. Kwiczy. A ja jęczę.

A Sunnyside wzywa, wzywa i wzywa...

No comments:

Post a Comment