Thursday, February 6, 2014

Z pamiętniczka źle zorganizowanej quilterki

1. Dotarło do mnie, że te narzuty, które skanapkowałam, będę musiała rozłożyć na części pierwsze, jeszcze raz wyprasować, obrysować, skanapkować i dopiero wtedy zacząć pikować. Jak już się na siebie wyzłościłam to sobie przypomniałam, że pierwotny plan zakładał pikowanie maszynowe i bez wzorów. I tak się na ten plan zafiksowałam, że nawet jak już się zdecydowałam, że jednak będzie pikowanie inne niż po szwach (które mi się masakrycznie nie udaje), to i tak skanapkowałam, bo wkurzało mnie, że tak leżą bezczynnie. No to -10 punktów za złą organizację pracy.
2. Właśnie pokroiłam fafdziesiąt rombów do nowego projektu. Bez ładu i składu, wyciągałam co mi w ręce wpadło i co nie było "wintydżowe" (cokolwiek to znaczy). I teraz zastanawiam się czy to nie jest kolejne -20 punktów plus kara czasowa, bo może się to wszystko nie poskłada. Nie zmienia to jednak faktu, że mnie ta multikolorowość bardzo cieszy, w każdym razie oko moje.

Z przemyśleń dalszych: Amerykanki piszą, że pikują używając "pearl cotton no 8". Nie wiem co to znaczy, ale przyglądając się ich pracom mam coraz większe przekonanie, że ich kordonek jest cieńszy niż ten dostępny normalnie w Polsce. Mam na myśli kordonki dostępne także cenowo, bo cieniutki DMC widziałam i nie wyobrażam sobie pikowanie nim narzuty - koszty byłyby ogromne

Mama odebrała prezent, spodobał jej się bardzo i teraz czeka na poduszki. Z żalem stwierdzam, że czekać będzie długo, bo maszyna wciąż w maszynowni (chociaż obiecane mam, że w sobotę trafi do pana sztukmistrza). Ręczni ich szyć nie będę... (chociaż klimat na epp w sam raz. Ale nie ma mowy).


No comments:

Post a Comment