Friday, February 21, 2014

Projekt w toku



Szału nie ma, jak widać, to dopiero początek. Spontaniczny wybór tkanin zaczyna się na mnie mścić, bo wcale nie mam przekonania co do tego, że rzeczywiście dobrze wybrałam i zapewne w trakcie projektu zamiast jednego uszytku będą dwa - jeden zimny, drugi ciepły, albo w oddzielnych gamach kolorystycznych. 

Szyje się bardzo przyjemnie. Jak widać moje diamenty są fastrygowane także po wierzchu. Nie wychodzą mi jeśli tylko zaczepiam o kąty, więc odpuściłam taką metodę, chociaż widzę, że część quilterek tak robi. Ich sposób jest o tyle dobry, że można potem odzyskać bez problemu wycięte formy i użyć ich ponownie. Jest to na pewno lepsze gdy używa się takich form z tworzywa sztucznego. Zastanawiałam się czy sobie ich nie zrobić samej, bo mają jeszcze jedną zaletę (oprócz oszczędzania papieru i drukarki): w czasie zawijania diamentu są na tyle sztywne, że nie zmienią rozmiaru/formy. W przypadku papieru zdarza mi się, niestety, coś za mocno przycisnąć i potem dziwię się, jak to się dzieje, że wszystko wyliczone i wycięte dokładnie, a finalnie wcale się nie spina... Także każdy ma swój sposób. Mój jest dość kompulsywny, jak wcześniej napisałam, więc wolę mieć dużo wyciętych rombów, wtedy mogę siedzieć i zawijać je - jak ten świstak w sreberka. Nie wyobrażam sobie wycięcia dużej ilości rombów z plastiku, a przecież do zszywania gwiazd przynajmniej 6 powinno zostać w środku. Przewaga papieru jest jeszcze taka, że jak coś nie styka o 1/8 cala to można papier trochę... nagiąć... i jakoś zaczyna się wszystko zgrywać. Z plastikiem tak nie zrobię. 
Z poniższego zdjęcia wynika, że gwiazd jest 9, i mam nadzieję, że w weekend powstaną ich koleżanki, bo w pudełku po butach czekają półprodukty, do których tylko tło trzeba będzie doszyć. 

Miłego weekendu wszystkim życzę! Mój będzie na pewno szyciowy, bo udało mi się narysować wszystkie kółka na wierzchu patchworka, o czym ze szczegółami doniosę następnym razem... 

No comments:

Post a Comment