Monday, October 20, 2014

My new best friend... /Moja nowa przyjaciółka

I've been thinking what I should start with and I choose that beginning would be the best. First, I sewn something I hadn't been going to sew.  Just because I felt in love some time ago with a beautiful creature named Janome 8900. It came to me in the end of July and it was impossible not to try something new. I know, my UFOs are waiting but I couldn't start with FMQ. 

Zastanawiałam się o czym powinnam napisać i wyszło na to, że powinnam napisać od początku, co takiego narozrabiałam. A więc najpierw uszyłam to czego miałam nie szyć. Ha, nic zaskakującego, prawda? Plan na ten rok to dokończenie zalegających po kątach patchworków, żebym mogła z nimi coś zrobić. Jeśli nie podarować, to sprzedać, albo chociaż użyć samej. Twardo tej decyzji się trzymam, szukam tkanin na spody, bo to jest moja pięta Achillesa,  planuję jak je wypikuję, ale przecież nie mogłam nie spróbować zrobić coś zupełnie nowego.
Wszystko przez to, że co jakiś czas oglądam jakiś tutek. I tym razem też obejrzałam. I tak mnie naszło, tak mnie naszło, bo to przecież będzie proste, szybkie i uszyję taki nieduży patchwork, taki w rozmiarze dziecięcym, i w ogóle muszę coś wreszcie uszyć, bo się załamię!
A czemu? Ano temu, że przecież nową maszynę musiałam wypróbować. Kupiona została pod koniec lipca w Ultramaszynie w Warszawie. Przeszkolona zostałam i nie mogłam jej postawić i nic nie uszyć. A zaczynanie od pikowania wydawało mi się przesadą. Musiałyśmy się przecież poznać bliżej zanim rozpoczniemy współpracę w tak skomplikowanej materii. 

This is my new best friend: 
Oto moja nowa przyjaciółka: 

It is beautiful, smart, tallented however it has no sense of humor. I had to call customer service one week after Janome had arrived. 
Jest piękna, mądra, utalentowana i nie ma, niestety, poczucia humoru. Tydzień po zakupie dzwoniłam do serwisu, żeby ustalić, czemu co jakiś czas przerywa szycie i informuje mnie o błędzie, którego ja nie rozumiem. Robi to przy prostym szwie stebnówkowym, wtedy gdy jest na wysokich obrotach i wtedy gdy szyję wolno. Dodzwoniłam się do Poznania, ale akurat głównego serwisanta nie było i nikt nic mi nie mógł podpowiedzieć, co potwierdzało jedynie teorię, że te maszyny są sprawne i nie wyczyniają takich rzeczy. A silniki mają silne jak koń i nie powinny - zgodnie z moim przypuszczeniem - odmawiać współpracy przy takim szyciu jak moje. No naprawdę, maszyna nie szyła godzinami... Po próbach szycia wzorów ozdobnych maszyna postanowiła współpracować ze mną na nowo, także do serwisu już nie dzwoniłam. Ale wciąż zdarza się, że strajkuje przy prostym szyciu, albo przy bardzo grubych warstwach materiału. To ostatnie jest dla mnie zrozumiałe; nawet nie chodzi o grubość co o to, że kiedy jest kilka warstw ze szwami to nie bardzo maszyna chce je przeszywać. Nie próbowałam jeszcze szyć grubszych tkanin, ale wszystko przede mną. I na razie do serwisu nie dzwonię, chociaż jedno nie daje mi spokoju: dlaczego w środku maszyny jest splątana brązowa gruba nić, której ja nie używam? Nie da się jej wyplątać, tak jest mocno wciśnięta pomiędzy metalowe części... Widziałam jak maszyna była wypakowana z pudełka, przy mnie, wszystko było w folii, trudno mi uwierzyć, żeby ktoś ją przede mną używał... ale mimo wszystko jakiś niepokój mnie ogarnął. Nie będę w najbliższym czasie maszyny żadnej kupować, ale już wiem, że zajrzeć trzeba w każde miejsce i kazać sobie pokazać wszystko co się otwiera w maszynie. O tym, że można otworzyć maszynę nad igłą dowiedziałam się przez przypadek, oglądając jakiś filmik na youtube, albo czytając forum na temat maszyn. I otworzyłam tę część, żeby sprawdzić, czy nic tam się nie pobrudziło i czy nie ma tam nic co wyjaśniałoby rwanie nici (czego nie wyjaśnia nic oprócz ich jakości, tak naprawdę). I co znalazłam? Ten brązowy kłak, nie wiadomo skąd. Nawet nie ma co zgłaszać reklamacji, bo maszyna jest  u mnie od 3 miesięcy. A z drugiej strony - może ten brązowy kłak tam powinien być? Czyli jednak do serwisu zadzwonię.

Poza tym maszyna jest super. No co ja poradzę. Fantastyczna jest. Bez dwóch zdań. Uwielbiam stopkę do wykańczania brzegów, chociaż kiedy użyłam jej po raz pierwszy to wpadłam w panikę, że przyszyłam stopkę do materiału.  Minusem jest to, że jest ciężka. Plusem, że szyje sprawnie i szybko. W zasadzie to powinnam z jej powodu zmienić stół do szycia, który jest duży, ale jak maszyna się rozpędzi to stół pędzi razem z nią, co nie jest komfortowe... W ogóle jak maszyna się rozpędzi to trudno nad nią zapanować. Nie opanowałam jeszcze jak należy pikowania z wolnej ręki, ale wiem, że to wymaga czasu... Co prawda niepokoi mnie fakt, że nie jestem w stanie dobrze poprowadzić tkaniny pod igłą gdy chcę by wzór był gęsty, ale mam nadzieję, że to tylko i wyłącznie kwestia moich umiejętności, a nie problem z maszyną. Bo z tą maszyną problemów mieć nie powinnam żadnych.

A w kolejnym wpisie będzie o tym, jak rozpaczałam, że jednak szyć nie umiem, i zakup był na wyrost... 

No comments:

Post a Comment