I've been thinking what I should start with and I choose that beginning would be the best. First, I sewn something I hadn't been going to sew. Just because I felt in love some time ago with a beautiful creature named Janome 8900. It came to me in the end of July and it was impossible not to try something new. I know, my UFOs are waiting but I couldn't start with FMQ.
Zastanawiałam się o czym powinnam napisać i wyszło na to, że
powinnam napisać od początku, co takiego narozrabiałam. A więc najpierw uszyłam
to czego miałam nie szyć. Ha, nic zaskakującego, prawda? Plan na ten rok to
dokończenie zalegających po kątach patchworków, żebym mogła z nimi coś zrobić.
Jeśli nie podarować, to sprzedać, albo chociaż użyć samej. Twardo tej decyzji
się trzymam, szukam tkanin na spody, bo to jest moja pięta Achillesa, planuję jak je wypikuję, ale przecież nie
mogłam nie spróbować zrobić coś zupełnie nowego.
Wszystko przez to, że co jakiś czas oglądam jakiś tutek. I
tym razem też obejrzałam. I tak mnie naszło, tak mnie naszło, bo to przecież
będzie proste, szybkie i uszyję taki nieduży patchwork, taki w rozmiarze
dziecięcym, i w ogóle muszę coś wreszcie uszyć, bo się załamię!
A czemu? Ano temu, że przecież nową maszynę musiałam
wypróbować. Kupiona została pod koniec lipca w Ultramaszynie w Warszawie.
Przeszkolona zostałam i nie mogłam jej postawić i nic nie uszyć. A zaczynanie
od pikowania wydawało mi się przesadą. Musiałyśmy się przecież poznać bliżej
zanim rozpoczniemy współpracę w tak skomplikowanej materii.
This is my new best friend:
Oto moja nowa przyjaciółka:
It is beautiful, smart, tallented however it has no sense of humor. I had to call customer service one week after Janome had arrived.
Jest piękna, mądra, utalentowana i nie ma, niestety,
poczucia humoru. Tydzień po zakupie dzwoniłam do serwisu, żeby ustalić, czemu
co jakiś czas przerywa szycie i informuje mnie o błędzie, którego ja nie
rozumiem. Robi to przy prostym szwie stebnówkowym, wtedy gdy jest na wysokich
obrotach i wtedy gdy szyję wolno. Dodzwoniłam się do Poznania, ale akurat
głównego serwisanta nie było i nikt nic mi nie mógł podpowiedzieć, co
potwierdzało jedynie teorię, że te maszyny są sprawne i nie wyczyniają takich
rzeczy. A silniki mają silne jak koń i nie powinny - zgodnie z moim przypuszczeniem
- odmawiać współpracy przy takim szyciu jak moje. No naprawdę, maszyna nie
szyła godzinami... Po próbach szycia wzorów ozdobnych maszyna postanowiła
współpracować ze mną na nowo, także do serwisu już nie dzwoniłam. Ale wciąż
zdarza się, że strajkuje przy prostym szyciu, albo przy bardzo grubych
warstwach materiału. To ostatnie jest dla mnie zrozumiałe; nawet nie chodzi o
grubość co o to, że kiedy jest kilka warstw ze szwami to nie bardzo maszyna
chce je przeszywać. Nie próbowałam jeszcze szyć grubszych tkanin, ale wszystko
przede mną. I na razie do serwisu nie dzwonię, chociaż jedno nie daje mi
spokoju: dlaczego w środku maszyny jest splątana brązowa gruba nić, której ja
nie używam? Nie da się jej wyplątać, tak jest mocno wciśnięta pomiędzy metalowe
części... Widziałam jak maszyna była wypakowana z pudełka, przy mnie, wszystko
było w folii, trudno mi uwierzyć, żeby ktoś ją przede mną używał... ale mimo
wszystko jakiś niepokój mnie ogarnął. Nie będę w najbliższym czasie maszyny
żadnej kupować, ale już wiem, że zajrzeć trzeba w każde miejsce i kazać sobie
pokazać wszystko co się otwiera w maszynie. O tym, że można otworzyć maszynę
nad igłą dowiedziałam się przez przypadek, oglądając jakiś filmik na youtube,
albo czytając forum na temat maszyn. I otworzyłam tę część, żeby sprawdzić, czy
nic tam się nie pobrudziło i czy nie ma tam nic co wyjaśniałoby rwanie nici
(czego nie wyjaśnia nic oprócz ich jakości, tak naprawdę). I co znalazłam? Ten
brązowy kłak, nie wiadomo skąd. Nawet nie ma co zgłaszać reklamacji, bo maszyna
jest u mnie od 3 miesięcy. A z drugiej
strony - może ten brązowy kłak tam powinien być? Czyli jednak do serwisu
zadzwonię.
Poza tym maszyna jest super. No co ja poradzę. Fantastyczna
jest. Bez dwóch zdań. Uwielbiam stopkę do wykańczania brzegów, chociaż kiedy
użyłam jej po raz pierwszy to wpadłam w panikę, że przyszyłam stopkę do
materiału. Minusem jest to, że jest
ciężka. Plusem, że szyje sprawnie i szybko. W zasadzie to powinnam z jej powodu
zmienić stół do szycia, który jest duży, ale jak maszyna się rozpędzi to stół
pędzi razem z nią, co nie jest komfortowe... W ogóle jak maszyna się rozpędzi
to trudno nad nią zapanować. Nie opanowałam jeszcze jak należy pikowania z
wolnej ręki, ale wiem, że to wymaga czasu... Co prawda niepokoi mnie fakt, że nie
jestem w stanie dobrze poprowadzić tkaniny pod igłą gdy chcę by wzór był gęsty,
ale mam nadzieję, że to tylko i wyłącznie kwestia moich umiejętności, a nie
problem z maszyną. Bo z tą maszyną problemów mieć nie powinnam żadnych.
A w kolejnym wpisie będzie o tym, jak rozpaczałam, że jednak
szyć nie umiem, i zakup był na wyrost...
No comments:
Post a Comment