Drugi dziecięcy patchwork kompletnie mi nie wychodzi. Miał być marynarski z założenia, i jest, do tego stopnia, że przyprawia o chorobę morską. Nie wiem czy uda mi się go uratować, czy trzeba będzie w ogóle zrezygnować. Dzisiaj przygnębiło mnie to. Jakoś wyobraźni mi zabrakło kiedy go obmyslałam... albo zignorowałam własne obawy.
Jutro też jest dzień, na moje szczęście, i wszystko można naprawić. Albo bardziej zepsuć.
Jutro też jest dzień, na moje szczęście, i wszystko można naprawić. Albo bardziej zepsuć.
I am not happy with my second baby quilt. It was to be "marina style" however, all I got is sea sickness when I look at it. Tomorrow is another day. Lucky me. There is a chance of wasting more fabric..
No comments:
Post a Comment