Nie pamiętam kiedy zaczęłam szyć ten patchwork, ale chyba działo się to w okresie gdy psuła się Janinka, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Szarpałam się z nim trochę, o czym pisałam wcześniej, a potem, już przepikowany i uprany musiałam rozpruć, bo okazało się, że moja lamówka to porażka. Nie rozumiałam jej kompletnie, nie wiedziałam czemu po praniu (i to jest dowód na to, że muszę każdy patchwork prać kontrolnie, żeby to co ma się rozpaść rozpadło się w u mnie, a nie u osoby obdarowanej) spod lamówki powychodziły fragmenty wierzchu. I to postrzępione, No rozpacz w kratkę.
Przez ostatnie 2 tygodnie podchodziłam do tej lamówki kilka razy. Najpierw starym sposobem - czyli złożona na pół lamówka przyszyta prostym ściegiem do spodu, po czym przyszyta do wierzchu tak samo ściegiem prostym. Nigdy mi to nie wychodziło jak należy. Swojego czasu niewiele mnie to obchodziło, potem - kiedy zaczęło mnie obchodzić - drugi etap przyszywania odbywał się przed telewizorem (co oznacza szycie ręczne). Ratowało to sytuację, natomiast w żaden sposób nie wpływało na wzrost moich umiejętności przyszywania lamówki.
Przygotowałam jeszcze raz patchwork do lamowania. Kiedy przyjrzałam mu się okazało się, że wcale nie jest tak równo przycięty jak mi się wydawało. To też wpłynęło na to, że lamówka zbyt płytko uchwyciła tkaninę na wierzchu i przy praniu - nawet bez mocnego wirowania i na programie delikatnym - włókna wysunęły się spod lamówki. Nigdy nie przeszywałam patchorku na brzegu przed lamowaniem, więc obrzeża nie są chronione inaczej niż przez lamówkę właśnie. Mimo to moje próby przyszycia lamówki kończyły się fiaskiem, a w każdym razie efekt nie był zadowalający. Zdjęć z tych prób nie mam, bo zapominam, że dokumentacja obrazkowa też by się przydała...

Nie było idealnie i nie jest idealnie. Nie wyszło wszystko tak jak chciałam i szyłam naprawdę wolno. Co jakiś czas kontrolowałam spód i, niestety, musiałam pruć. Ale poszło o wiele lepiej i w końcu uznałam, że patchwork jest gotowy.
Kolejne pranie jutro, bo walka z rozpruwaczem i szpilkami zostawiła ślad. A poza tym muszę się upewnić, że wszystko jest na swoim miejscu. I pozbyć się ewentualnych śladów wielokrotnego miętoszenia.
That's baby quilt that I have mentioned here. I had a huge problem with binding. I hate it and don't understand why it doesn't work. This time I finished the quilt, wash it and... had to ripped binding and start again all over. Ok, not all over but just binding but I still hate it and it take all joy away. I had to square it up again, cut all around. I looked for some more effective way to sew binding; basting? double work. Glue? It's not a solution with polyester batting. Finally, I changed a foot and somehow I finished this quilt. Still a lot of work for me and learning, practicing, learning and practicing...
Kolejne pranie jutro, bo walka z rozpruwaczem i szpilkami zostawiła ślad. A poza tym muszę się upewnić, że wszystko jest na swoim miejscu. I pozbyć się ewentualnych śladów wielokrotnego miętoszenia.
That's baby quilt that I have mentioned here. I had a huge problem with binding. I hate it and don't understand why it doesn't work. This time I finished the quilt, wash it and... had to ripped binding and start again all over. Ok, not all over but just binding but I still hate it and it take all joy away. I had to square it up again, cut all around. I looked for some more effective way to sew binding; basting? double work. Glue? It's not a solution with polyester batting. Finally, I changed a foot and somehow I finished this quilt. Still a lot of work for me and learning, practicing, learning and practicing...
Gratulacje. Udało się, czyt. zrobiłaś! I paczłorek fajny.
ReplyDeleteDziękuję. Tutaj zdjęcia też przekłamują ;)
ReplyDeleteThis comment has been removed by the author.
ReplyDelete