Wednesday, January 14, 2015

Just to let me know: first meeting in my new school will be in the beginning of February. I haven't made up my mind what I will hand sew but I am really close to decision of finishing my only epp diamont project. Of course, there will not be time for sewing however, 2 hours on bus is enough to develop this project. 

I am lucky (you know that if something is for you than heaven - stars - or whateveryoucallit - helps you to reach it?) because part of exams will be in January so I don't have problem with dates. I do not need to ask for special terms. And I do not need any replacement during my intership (my group is too big to combine it with another one) as I will be back in my town early afternoon on Friday. That's great news for me. 

Unfortunately, it means I have to learn so I do not have time for sewing. Fabric is waiting in my room downstair, another is coming from USA. My extra resolution for this year: no more new fabric in my stash (did I say something about reasonable resolution? Yes, I did. So, let's say: it is not a resolution, it is idea of resolution that I have to work on to make it more realistic). 

Dla mojej własnej wiadomości: pierwszy zjazd w nowej szkole będzie na początku lutego. Jeszcze nie wymyśliłam co będzie nowym projektem do szycia ręcznego, ale jestem coraz bliższa decyzji, że jednak dokończę to co zaczęłam dawno temu czyli mój projekt epp. Oczywiście, tam i tak nie będę miała czasu na szycie, ale wykorzystam moment gdy będę jechała autobusem - to 2 godziny w jedną stronę, a z tego co wiem, nikt z mojego miasta nie będzie tam jeździł, więc na towarzystwo nie mam co liczyć. Przynajmniej wykorzystam w ten sposób czas na ruszenie tego patchworku z kopyta. Swoją drogą, nawet jeszcze nie wiem czy to będzie patchwork, jak duży i czy aby na pewno taki jak sobie pokroiłam tkaniny (pomieszałam zimne z ciepłymi, a to mi nie najlepiej wróży). 
Jestem szczęściarą (bo tak to jest, jak coś ma być to wszystko wokół sprzyja - niebo,gwiazdy, wszechświat, czy jakkolwiek to nazwać), bo część egzaminów mogę zdawać już w styczniu, co oznacza, że nie będą się pokrywały z pierwszym zjazdem. Nie dosyć: wrócę do miast wczesnym popołudniem, więc nie muszę szukać zastępstwa na wieczór. 

Niestety, oznacza to też, że muszę się uczyć - tak było zaplanowane, ale liczyłam na to, że jednak w styczniu będzie mniejszy natłok - czyli w ogóle nie mam czasu na szycie. Tkaniny w pokoju na dole czekają, kolejne idą ze Stanów... Moje dodatkowe postanowienie noworoczne to nie kupować już żadnych nowych tkanin! (czy ja coś mówiłam wcześniej o rozsądnych postanowieniach? Tak, mówiłam. Więc może lepiej tak: to jeszcze nie postanowienie, ale pewna myśl mu przyświecająca, nad którą będę musiała popracować by uczynić bardziej realną i do zrealizowania... Może jakiś czas? Albo ilość uszytków?). 
Bo tak szczerze, to tkanin przybyło mi ostatnio zatrzęsienie, nie mam gdzie ich trzymać. Mam na nie pomysły, owszem, ale nie mam czasu na realizację. Na blogu jeszcze nie odnotowałam, ale w moim notesiku jest co najmniej 5 pomysłów na kolejne narzuty. 
I nie, nie jestem normalna. Siedząc na jednej z grup jako obserwator nie mogłam oderwać oczu od połączenia czarnego swetra z lazurową koszulką. Uwielbiam takie zestawienie kolorów, więc w moim notesie jest kolejny pomysł: kolorowe wiatraczki na czarnym tle. Wracam do nauki. 

No comments:

Post a Comment