Friday, December 26, 2014

Quilt dla Hani/Quilt for Hania

Nie wiem jak to się stało, że zapisałam ten post w "roboczych" i nie opublikowałam... A sprawa jest jeszcze z wakacji, kiedy to szyłam ten quilt.

I have no idea how it happened that I didn't publish this post when it was written (in August!). 
This quilt was sewn for the first birthday of my BFF's niece. It was my first baby quilt. I wasn't sure if I'm able to sew something for little girl, but I wanted my BFF to give her somethin special. It's all because I know she loves this little girls so much. I wasn't asked for this project so I kept it in secret. I just sent one photo when I started sewing and, unfortunately, she didn't react enthusiastically. I don't blame her because colours in this picture didn't look like real one. You can see diference below. 
However, I didn;t give up and I finished this quilt. I wasn't sure if I did right thing - I didn't want to push her with unwanted gift, but I wanted so much to sew something (it was few days after my new machine had come to my house).

To sew this project I used 1 layer cake of Cape Ann - Brushed. It was waiting for a long time in my drawer. I was inspired by Jenny z MSQC and her tutorial Dissappering Hourglass. Now I know that this kind of pattern doesn't work with big prints (or maybe with those "medium size"). 
You will find below how it worked. 
The quilt is about 100 x 120 cm. 

Moja przyjaciółka ma bratanicę, która w lecie tego roku skończyła rok. Nie jestem mistrzynią świata w szyciu rzeczy - nie czuję tego do końca, ale tym razem pomyślałam, że chciałabym, żeby Hania dostała coś od swojej ciotki do czego ja też rękę przyłożę. A zachciało mi się głównie dlatego, że wiem, że moja przyjaciółka swoją bratanicę kocha ogromnie.
Nie zostałam o to poproszona, więc projekt starałam się utrzymać w tajemnicy. Wysłałam jedynie jedno zdjęcie z początku pracy, które spotkało się z umiarkowanym entuzjazmem. Wcale się temu nie dziwię, bo kiedy robię zdjęcie w mojej piwnicy to kolory nijak nie przypominają tego co w rzeczywistości. No i co można wywnioskować z czegoś takiego? Delikatnie mówiąc: nic! 
 Nie poddawałam się jednak, o co to to nie! Chociaż miałam coraz mniejsze przekonanie co do tego czy robię dobrze. Prezent wciskany komuś na siłę... Ale też, na swoje usprawiedliwienie, miałam ogromną żądzę uszycia czegoś nowego, a potrzebowałam dobrego pretekstu, bo przecież w tym roku miało nie być w ogóle nowych projektów. 
Do wykonania tego patchworku wykorzystałam leżący od jakiegoś czasu w mojej szufladzie layer cake Cape Ann - Brushed. Nie do końca wiedziałam co z tymi tkaninami zrobić, czekały naprawdę długo, a ja długo nie mogłam wymyślić co takiego mogłabym z nich wykonać. Jakoś mnie tkaniny w ubranka nie przekonywały. I wcale się bardzo nie pomyliłam, bo też wykorzystałam wzór, który z tymi akurat tkaninami nie współgrał jak należy. Zainspirowała mnie, oczywiście, Jenny z Missouri Star Quilt, która zaprezentowała tutorial Disappearing Hourglass. Wzór spodobał mi się bardzo, ale teraz wiem, że nie sprawdza się przy dużych printach, lepiej go wykorzystać przy gładkich tkaninach albo drobnych wzorach. 
I oto co mi wyszło...





No comments:

Post a Comment