Monday, December 23, 2013

Choinka nie ubrana. Uszek tylko tyle byle starczyło. Prezenty nie zapakowane. Lista rzeczy do zrobienia na jutro i pojutrze wydłuża się, a na pewno nie skraca, bo ja zamiast w kuchni siedzę w swoim basemencie i zastanawiam się jak pikować patchwork dla mojej Mamy. I jak wykoncypować lamówkę. Bo, co prawda, udało mi się uszyć spód (i cały czas się zastanawiam, co mnie podkusiło, żeby szyć wzory z HST, zamiast po prostu pobiec jutro do sklepu z tkaninami i kupić beżową, która akurat jakoś pasuje), ale za to o lamówce zapomniałam tym razem... może coś się uda, ale naprawdę, raczej kombinacja alpejska to będzie niż taka jak należy lamóweczka.

No to było tak: layer cake, do tego tkanina znaleziona w szafie na trójkąty i ramki, potem z tego co zostało szycie pobitych talerzy, czy też dań, czy jak tam się ten wzór nazywa, ślęczenie nad tym, żeby z metra tego, tych talerzy i jeszcze resztki materiału z zupełnie innej bajki zrobić spód. Zrobiony, choć ciut przymały, więc też z tym pikowaniem nie ma co kombinować. I już widzę, że jutro nie zafastryguję wszystkiego tak jak lubię, bo po prostu nie mam na to czasu.

Podoba mi się to co mi wyszło, nieskromnie mówiąc, i tylko obawiam się, że pikowanie może wszystko zepsuć. I brak czasu, oczywiście, pośpiech etc.
To może pójdę jednak spać, po drodze sprzątając kuchnię, żeby jutro dać radę ze wszystkim co było planowane (i nie).
Bo przecież ciągle nie mamy czym przykryć świątecznego stołu! Aaaaa!~
Czy ktoś mógłby przesunąć Boże Narodzenie o kilka dni? Jakiś cud świąteczny poproszę!

No comments:

Post a Comment