Thursday, March 1, 2012

Jak mi idzie?

Kiepsko. Nie dlatego, że się nie składa, ale dlatego, że za wolno!
Pośpiech jest wrogiem patchworka, koty są wrogami o sile zdublowanej. To co ułożone na podłodze przechodziło już pranie w kawałkach i układanie od początku. Na szczęście ten etap za mną, a teraz to już zszywanie. Mam 27 pasków po 20 kwadratów i teraz rozprasowuję te paski sprawdzając czy aby na pewno pasują. Wiem, wiem - nie musi być perfekcyjnie, pewnie, ale ja mam przypadłość. Więc pojedyncze kwadraciki wypruwam i wszywam raz jeszcze... Oczywiście, wydłuża to pracę.

Kolejne zakupy, kolejne dekatyzacje, ale też zakupy nieudane. Nie zawsze jak na allegro sprzedawca deklaruje,  że tkanina jest bawełną jest to prawda. Czasami domieszki sztucznych włókien są duże.
Po drodze też pojawił się pomysł na kolejny patchwork, ale tym razem nie tak pracochłonny, a na pewno nie czasochłonny.
Miałam też zrobić porządek w tkaninach, zeskanować wszystkie... ale za to nawet się jeszcze nie wzięłam!

Trudno mi się zorganizować, ale też nie doszacowałam czasu potrzebnego na wszystko. Założenie było takie, że jednocześnie, w ograniczonych godzinach, będę robiła powoli wszystko: szycie, nauka nowych rzeczy (uruchomiłam stopkę do haftowania, hurra!!!) i organizacja. Z organizacji udało mi się przemeblować pokój, gorzej z tkaninami, które po przemeblowaniu wcale nie są uporządkowane, a w związku z moim szaleństwem zakupowym przybywa kolejnych tkanin.
To wracam do pracy. Mam nadzieję, że jutro - pojutrze najpóźniej będę miała wierzch skończony.

No comments:

Post a Comment