Sunday, January 26, 2014

Wstęp do pikowania ręcznego

Zakupione zostały: mulina polska, mulina DMC cieniowana, kordonek biały polski i niepolski grubszy kordonek różowy. Wszystkie po to, żeby zobaczyć co będzie wyglądało najlepiej. Na pytanie co lepsze do pikowania: mulina czy kordonek pani stwierdziła, że mocniejsza może być mulina, no chyba, że ją rozwarstwię. Hmmm. Nie wiem. Szkoda też, że nikt nie czyta i nie może się ze mną podzielić swoim doświadczeniem.
W dodatku mam drugi dylemat: na wszystkich filmikach instruktażowych pokazany jest zwykły szew fastrygowy. Ot, wbijasz  prosto, nabierasz tkaninę, znowu wbijasz, nabierasz i tak aż igły zabraknie, a wtedy przeciągasz i tadam! Jest. A na forum napisały panie, że lepiej jednak prostym, ale krzyżykowym. Nie mam pojęcia jak wtedy kontrolować długość ściegu pod spodem. Więc zacznę od prostego fastrygowego, bo to i tak będzie niezłe wyzwanie.
Tamborka na razie nie kupuję. Net przejrzałam, posprawdzałam i widzę, że Polsce to raczej takiego tamborka nie kupię. Za granicą - a i owszem, wszystko, z cudnymi ramami wielkości mojego pokoju (przesadziłam, dobra, mniejsze są), albo mniejszymi stojącymi, ale wciąż kosmicznymi (piękne!), przy których na pewno plecy nie bolą od pochylania... Wszystko mi się podoba, tylko kosztuje od czorta funtów. Stanęło na wyborze prostym, z tworzywa sztucznego, lekkie to i w porównaniu z resztą tanie. I teraz mam dylemat kolejny (kobieta dylematu, normalnie, dostanę za to nagrodę?): najpierw kupić i dopiero zacząć pikować, żeby mieć w pełni zabezpieczone zaplecze techniczne, czy też najpierw zacząć pikować a potem dokupić tamborek (kilkanaście funtów piechotą nie chodzi). Opcja pierwsza to ryzyko kupienia czegoś, czego nie będę używać, jak mi się ręczne pikowanie nie spodoba (wątpię, ale biorę pod uwagę). Opcja druga to ryzyko, że mi się pikowanie ręczne nie spodoba, bo będzie niewygodnie i porzucę je zanim jeszcze cokolwiek zaczęłam robić.
Kwestia trzecia to naniesienie wzoru. Bo sobie wymyśliłam, że będą kółka (cząstki pomarańczy, czy jak tam się zwie ten wzór), a tego bez odrysowania wzoru nie zrobię. Na razie naniosłam na tkaninę ślady z pisaka znikającego (z jednej narzuty znikał mi przez ponad miesiąc, więc próbkę zrobiłam tam gdzie ewentualnie będzie lamówka). Niestety, od 3 dni nie zniknął, więc nie będę ryzykować rysowania wzoru (ciekawe, bo czasem przecież znika szybciej niż nadążałam szyć). To czego mam użyć? Jak się nie uda to przepikuję po prostu kwadraty... Ale te kółka mnie jednak kręcą. Och, ratunku, ratunku. Tyle dylematów, a egzamin czeka...

No comments:

Post a Comment