Sunday, January 12, 2014

2013 był i się zmył

2013 się skończył. Czy ktoś tego może nie zauważył? No nie, wygłupiam się, jasne, że wszyscy to zauważyli, w różnym czasie co prawda, ale na całym globie ta północ wybiła, i nawet gdyby to ktoś przespał to następnego dnia się zorientował, że mamy kolejny rok. Mnie tam to specjalnie nie cieszy, jakoś te momenty przejścia nie są dla mnie przejściowe. Chociaż przepłakuję urodziny, czy też dzień przedurodzinowy, więc to nie jest tak, że to znaczenia nie ma. Po prostu nie cieszy. Nie mam problemu z żegnaniem się z tym co było, ale świadomość, że teraz oznacza to, że przede mną jest coraz mniej... a do zrobienia i tak coraz więcej... i może się nie wyrobię...
Ale dobra, dość smutków, bo to nie tak miało być.
Przejrzałam moje plany na 2013. Wydawały mi się skromne, ale okazały się mocno na wyrost.
Farmer's Wife nie jest gotowy, ale wierzch jest prawie skończony. Biały jednak się sprawdził, natomiast nie mam spodu. I nie mam pomysłu na spód. O pikowaniu nie wspomnę, bo na razie nie mam pomysłu...
Apple Core nawet nie jest ruszony. Przynajmniej wiem, że zrobię go dokładnie w tej samej tonacji kolorystycznej co Farmer's Wife. 2013 rozpoczął sezon na polka dot i tak mi zostaje...
Aplikacje? Jakie aplikacje? Coś mi się udało przyszyć, ale bez przesady. No więc nic z tego.
Pikowanie ręczne - no błagam! Ale ręczne szycie ćwiczę, bo mi maszyna znowu szwankuje.
Aaaa, i chciałam codziennie szyć. No jasne. I co jeszcze jaśnie panienka sobie życzy. Nie ma takiej opcji... Chociaż nie mówię, że nie chciałabym, żeby tak było.
BOM - cóż, utknęłam w połowie mniej więcej. Dla mnie jasny przekaz, że to nie jest zabawa dla mnie, bo nie pociągnę tematu wg cudzego harmonogramu, nawet bardzo rozsądnego. I nie do końca odpowiada mi narzuta z tak różnymi blokami; nie chodzi o to, że nie odpowiada mi różnorodność - w końcu Farmer's Wife to ponad 80 różnych bloczków - ale taki rozrzut trochę mi przeszkadza. Uszyłam już wg różnorodnych wzorów narzutę, która czeka na pikowanie (rozłożona na podłodze...), ale ona miała jakiś pozorny, ale jednak, motyw przewodni.

Prawda jest taka, że 2013 rok przez ponad połowę był zajęty przez odwykowy staż. Skutecznie zniweczyło to wszelkie plany, ale za to dało mi niezłego kopa w innych dziedzinach, bo wiem co chcę dalej w życiu robić. Przynajmniej przez 5 najbliższych lat, a może na zawsze (bo tego czasu mało).
Czyli walę skruchę w nowym roku, ale głowy popiołem nie sypię, bo czasu nie zmarnowałam, a przez ostatnie 3 miesiące nieźle go nadrobiłam.
Patchwork dla Mamy uszyty.
Farmer's Wife w niezłym stanie.
FMQ próbowane i już się go tak nie boję. Boję się mojej maszyny, która jest rozkapryszona ostatnio, ale widzę, że jest szansa.
Nauczyłam się używać krochmalu i nie wiem jak funkcjonowałam bez!
BOM przerwany, ale kilka lekcji odrobionych.

Plany na 2014 za momencik... Nie będą specjalnie imponujące, niestety.

No comments:

Post a Comment