Sunday, January 13, 2013

2013

Nowy Rok się zaczął, na razie z przytupem na studiach - bo w zeszłą sobotę miałam 4 zaliczenia. Na razie wyniki są pozytywne, w każdym razie jeszcze nie straciłam szansy na kolejne stypendium, chociaż o to, żeby było tej samej wysokości to będę musiała mocno powalczyć. rfffffftedADDDDDDDDDDDADADADADADADADDADADADADADADDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Autorem pięknej wstawki literackiej, zaprezentowanej w języku obcym, jest Stefan. Tak Stefan prezentował się w okresie przeprowadzkowym, kiedy po domu szalały kartony. Zdecydowanie radzi sobie z nimi lepiej niż Hanka Mostowiak.

Wracając do sprawy - bo nie o kotach i nie o stypendium chciałam pisać, ale o nowym roku - po zakupie kalendarza próbuję opanować moje plany noworoczne. Z planami jest tak, że wciąż mam problemy z odróżnianiem ich od marzeń i od pobożnych życzeń. Albo głupich pomysłów. Mój kalendarz ma fantastyczną opcję dla takich jak ja: w tygodniu należy skupić się na 3 ważnych sprawach. Trzech! I dobrze, bo w nawale pomysłów, marzeń i życzeń pobożnych w pierwszym tygodniu nowego roku wprowadziłabym kilkanaście porywających pomysłów a potem płakałabym nad swoją nieudolnością, bo widzę, że z trudem udaje mi się zrealizować dwie wg. planu. To nie znaczy, że nie robię nic, ale albo jestem za kiepsko zorganizowana (oj, jestem!), albo zwyczajnie nie lubię się dostosowywać nawet do tego co sama sobie próbuję narzucić. Czyli: miałam uczyć się psychometrii, a skupiam na diagnozie. Jedno i drugie jest potrzebne do zrealizowania celu nadrzędnego, ale jakoś rozsypuje mi plan na miesiąc i w kalendarzu trzeba kreślić.

Muszę sobie przypominać, że blog nie jest o studiowaniu, ale głównie o szyciu... Czyli wróćmy do meritum (widać jaka jestem zdyscyplinowana już po tym wpisie!). Co będę robić w tym roku? A więc: tadam! Ogłoszenie parafialne i pętla na moją szyję!

1. Farmer's Wife Sampler Quilt! Książkę mam od zeszłego roku, a wczoraj założyłam konto na Flickr i dopisałam się do grupy, która dzielnie walczy z takim samym pomysłem. Cóż, niektóre z pań zaczęły szyć dawno temu i już skończyły, zdjęcia mnie urzekają, a niektóre powodują, że mam ochotę schować się w ciemny kąt i nie wychodzić. Nie chodzi nawet o zdolności manualne - pewne techniczne sprawy będę musiała nadrobić, wiem o tym, ale to jak inni dobierają kolory, jak je komponują...Ach i och. Nie mówiąc o tym, że zazdroszczę (envy!) Amerykankom dostępu do tkanin. To się będę boksować ze swoją zawiścią (no dobra, nie jestem zawistna, tylko często sfrustrowana, bo niektóre quilty wyglądają tak jak wyglądają właśnie dzięki tkaninom). W każdym razie od lutego ruszam z szyciem. Muszę tylko zdecydować czy będę brała co mam w szufladach, czy jednak zainwestuję w tkaniny dedykowane specjalnie do tego projektu. No i - jaki rozmiar wchodzi w grę. Rozsądnie będzie szyć 2 bloki tygodniowo, ale w takim układzie nie skończę samego szycia do końca roku... To też jest jeszcze do przemyślenia. Czy tylko w tym roku szyję, czy chcę w tym roku skończyć.
2. Skoro o moich brakach technicznych była mowa - pojawił się button do BOM, w którym też chcę wziąć udział, a który łączy w sobie wszystko to, czego chcę się nauczyć, i o czym będzie mowa poniżej.
3. Aplikacje - nie uszyłam jeszcze nic z aplikacjami. Kiedy patrzę na filmiki na youtube, albo na zdjęcia, to wszystko wydaje się takie proste! Moim marzeniem jest uszyć kiedyś piękną kolorową narzutę z drobnymi aplikacjami, ale nie rozpędzajmy się - to nie jest punkt na ten rok. W tym roku wystarczy mi, że się nauczę dobrze to robić.
4. FMQ - nie jestem w tym biegła ani tyci, w dodatku nie mam nawet dobrego stołu do maszyny, żeby swobodnie majtać wielką narzutą, ale - czas najwyższy wziąć byka za rogi. Chciałabym w kwietniu przepikować tak narzutę. Do kwietnia daję sobie czas na ćwiczenie. Nie wiem czy nie rzucam się z motyką na słońce, ale mowa jest o pikowaniu prostym wzorem, żadnych szaleństw.
5. Małe rzeczy. Nie szyję ich praktycznie. Doświadczenie woreczkowe bardzo mi się spodobało, więc na pewno woreczki powtórzę (szczególnie, że córka czeka), ale oprócz tego jest mnóstwo innych projektów, które chciałabym zrealizować. A co będzie do nich potrzebne oprócz zapału i maszyny? Ha, umiejętność wszywania suwaka! Wiem, wiem. Proste na pewno. Jak konstrukcja cepa. Widziałam na filmach. Na zdjęciach. Tutoriale czytałam. I nic mi z tego nie wychodzi... Więc w tym roku ma wyjść!
6. Applecore. Miałam się do niego przymierzyć w zeszłym roku. Nie wyszło, bo były inne sprawy i duża przerwa w szyciu (wiadomo - kot w kartonie nie zwiastuje nadmiaru czasu na szycie). Trudny jest. Czytałam. Jak znam siebie, nie skończę na jednej poduszce. Ale - poduszkę uszyję co najmniej. O tyle mi łatwiej, że mam maszynkę do wycinania, to przynajmniej nie będę z nożyczkami szaleć, ani z pp.
7. Pikowanie ręczne. No cóż... Poduszka może? Mam jeden nie dokończony (bo nie przepikowany) patchwork, który aż się prosi o pikowanie ręczne, najlepiej kolorowe... Nie umiem. Kręci mnie to i bawi, ale nigdy nie robiłam. Ostatnie haftowanie miało miejsce 30 lat temu. Igłę w ręku trzymałam, a jakże i nigdy nie jestem zadowolona z efektu, np. przyszywania lamówki. Więc jeszcze trochę przede mną... Ale w tym roku spróbuję i zrobię, bo w ogóle trochę projektów do szycia w ręku muszę mieć, żeby spędzać czas z rodziną, a nie tylko w mojej piwnicy.
8. Szyć mam codziennie. Mogę sobie weekendy odpuścić, a niech, ale tak to do maszyny, igły etc. mam siadać codziennie. Nie tylko czytać, oglądać filmy. Nie. Codziennie mam coś zrobić - jeśli nawet nie uszyć to  pociąć, zaprojektować etc. Mam nadzieję, że mi się uda. Nie narzuciłam sobie jeszcze rygoru czasowego, ale będę musiała.
9. I mam jeszcze jeden cel na ten rok, ale o nim jeszcze nie napiszę. Nie wiem do końca czy ten cel to już plan, projekt czy to wciąż marzenie. Zobaczę za kilka miesięcy...

Ma być pracowicie. W tych 9 punktach jest plan minimum, bo przecież chcę w ogóle - przy codziennym szyciu - skończyć to co zalega w piwnicy i czeka na zakończenie - chciałabym do końca marca. A wiem, że co chwila dopada mnie inspiracja, która wrzeszczy: uszyj takie, uszyj! Albo trochę inne, ale takie! No i co z nią mogę zrobić? Nic, nie chce się zamknąć.
Czego wszystkim też życzę - tej wrzeszczącej inspiracji.

No comments:

Post a Comment