Tuesday, July 19, 2016

Praca w rękach mi się nie pali. Niestety. Nic a nic. Wręcz odwrotnie. Nie wynika to z relaksu wakacyjnego, którego w zasadzie nie mam i nie planuję, ale ze słabej kondycji, która mnie dopadła razem ze stresem. Do stresu przyzwyczajam się stopniowo, nawet udaje mi się zapominać o jego źródłach, ale rzadko, bo źródło stresu we mnie i na zewnątrz mnie w codziennych spotkaniach. 
Pracy szukam mało intensywnie. Zaczynam się zastanawiać czy aby na pewno jej chcę. Dotychczasowe próby spełzły na niczym i poważnie rozważam powrót do źródeł zarobkowania, które odrzuciłam jakiś czas temu. Wiem, że nie chcę wrócić do korpo ani do niczego do korpo zbliżonego. 
Zgodnie z przewidywaniem: każdy kolejny krok na drodze do realizowania mojego marzenia uświadamia mi jedynie, że przede mną jeszcze bardzo długa droga. A problemy finansowe w tym mi nie pomagają. 
No to rozglądam się po mojej maszynowni i widzę, że w szafach poupychany jest spory potencjał finansowy, o ile potrafię go wykorzystać. A mnie tak sparaliżowało z końcem maja, że jakoś trudno mi wykorzystać to co mam. 

Złamałam 4 igły przy szyciu jednej małej narzuty. Czyszczenie maszyny to jedno, ale i tak coś nie do końca działa jakbym chciała. Przydałby się jej przegląd.

Wczoraj po raz kolejny podeszłam do quilt binder set, który powinien mi pomóc przyśpieszyć lamowanie patchworka. Wszystko pięknie i ładnie, o 2 w nocy wypruwałam całą lamówkę. I tak, będę ją wszywać jeszcze raz, tym samym sposobem, zrobię to jeszcze 100 razy aż się nauczę. Co prawda set jest prezentem, więc nie mam co płakać nad nieudaną inwestycją, ale i tak irytuje mnie, że to co tak pięknie gra i bucy na filmikach jutubowych przyprawia mnie o palpitacje serca, uderzenia gorąca, wykwity na skórze i parę innych dolegliwości. Ale nie, nie poddam się! Chociaż mam swoich kilka przemyśleń lamówkowych, o których napiszę za jakiś czas. Bo tak, po tym czasie kompletnego zastoju i niechęci do pojawiania się w piwnicy wróciła mi chęć do szycia. Do wykończenia tych wszystkich ufoków. Do uszycia quiltu dla mojej przyjaciółki, o którym myślę od kilku lat. Przyjaciółkę widuję też raz na lat kilka. 


No comments:

Post a Comment