Monday, February 23, 2015

And the Oscar goes to...

First news in the morning. I watched this movie few months ago and it was stunning. There was a moment when we couldn't stand up and leave the cinema. I love Kulesza, black white pictures and story about searching for identity.
My love to Kulesza didn't start last night. She is extraordinary. Not the most beautiful actress in Poland but definitely one of the most talented. Unfortunately, she is also... ordinary. She hasnt't fighted for roles, for being on walls. She has just worked and now, about her forties, she is a star. 



I am really proud. 

To była pierwsza wiadomość tego poranka. Tym razem nie z facebooka. Wczoraj w nocy nie wytrwałam do końca, zresztą miałam małą wiarę w jury. Film widziałam kilka miesięcy temu, wbił mnie w fotel, trudno mi było wstać i wyjść z kina. No, a Agatę Kuleszę uwielbiam od dawna. Jest utalentowana, niezwykła i taka... zwyczajna właśnie. Normalna, fajna kobieta z ogromnym talentem, która obroniła się swoją pracą i to ją wyniosło, a nie ścianki i durne komedyjki. Polubiłam ją już w Pensjonacie pod Różą i zastanawiałam się czemu nie jest widoczna tak jak na to zasługuje. A teraz świecić może pełnym blaskiem i oby tylko były dla niej role. 
Jestem dumna z nich, z filmu, jakbym sama brała udział w jego kręceniu. Popłakałam się robiąc sobie poranną herbatę. Mam tylko nadzieję, że nie skończy się to dyskusją narodową na temat antypolskości, semityzmu, antysemityzmu i całej tej reszty. Tożsamość jest ważna, o tym jest ten film, co nie znaczy, że nasze pochodzenie musi determinować nasze wybory. Nie zmienia to jednak faktu, że jesteśmy stąd skąd jesteśmy i dobrze o tym wiedzieć. Tylko tyle, a nie wszystkim to jest dane. 

1 comment: