Sytuacja ma się tak: napisałam pracę magisterską i nie mogę się doczekać komentarzy mojej promotor. Pisałam w pośpiechu i panice, bo termin, który dostałam nagle tylko cudem pokrył się z zakończeniem robienia badań. Miałam więcej szczęścia niż rozumu, a teraz niecierpliwie przebieram nóżkami. O obronie w lecie mogę zapomnieć, bo w tym celu musiałabym pracę złożyć w dziekanacie pojutrze.
Czekam także na wyniki egzaminów mojej córy. Z o wiele większym niepokojem.
Poza tym rozpoczęłam szkolne wakacje z taką ilością lektur, że normalnie nogami się nakrywam. W końcu przestałam chorować, bo wirus jakiś mnie dopadł i trzymał ponad 2 tygodnie zaczynając niewinnie, a potem rozkręcając się do granic wytrzymałości.
I teraz, po dwóch miesiącach odpuszczania próbuję odgruzować dom. Idzie mi to marnie, bo robię to metodycznie, szafka po szafce. Tym sposobem nie wyszłam jeszcze z kuchni (a w przesiewowych badaniach na uzależnienie od alkoholu na pewno ciachnęłabym kilka niezłych punktów; alkohol w domu jest zawsze, co stwierdziłam wygrzebując różne butelki z szafek). A obiecałam sobie, że dopóki nie spełnię swojego obowiązku wobec domu, rodziny i siebie samej to nie dotknę się do maszyny.
Czyli od jutra muszę ruszyć z impetem, bo ckni mi się już za maszyną, za uszytkami, za ufo, za tkaninami i coś bym popełniła... cokolwiek...
That's the situation: I have written my thesis and I'm awaiting for comments from my promoter. I was in panic because of dead line so writing wasn't a pleasure. I was lucky that I had finished my research on time. My thesis defence will be in autumn.
I'm also awaiting for my daughter's exams results.
I started my vacation with so many books to read that I'm not sure if I have time for anything else. And now, after months of giving up on house work I have to clean everything around. It takes time, unfortunately although I promised myself no to touch my sewing machine until everything is done. Nightmare.
Jak ja Ci zazdroszczę napisania już prazy.... ja chyba też muszę być bliżej terminu oddania, bo nic nie robię, zaczynam dopiero jak juz mi się koło tyłka pali... A tak w ogóle masz jakiś sprawdzony sposób na motywację?
ReplyDeleteNie mam. Oprócz dead line'u i ewentualnych dodatkowych kosztów. Mam nadzieję, że już skończyłaś :).
ReplyDelete