Wednesday, December 31, 2014

New Year's resolutions - to be updated/Postanowienia noworoczne - w przygotowaniu

I am going to start today but I am sure it will take some time to write down everything I would like to accomplish next (still next!) year. I have to think it over many times to not to decide about anything hilarious (like doing something every day - I've already known myself).

1. I am going to change my bank account. That is stupid I haven't done it yet because I pay for it and I know it is not necessary. So, the first thing in January is my trip to the bank office to discuss it. 
2. My thesis: I have to (HAVE TO) have to or have to  
  • finish my research (not so easy, but I admit I didn't focus too much on it), 
  • write 2 chapters (impossible without research results),
  • defence my thesis. 
I do not hope I would do it till September, but I have to accomplish it in 2015. 
3. My new school starts in February. It means less time for sewing (I will cry. Really) or it is good reason for hand sewing project (there is one in progress, so... ). 
4. Exams in February. Hate it, but preparing for this will take all January. 
5. Finding new job. New job in my new profession. If I say: job, I mean: job. This kind with salary. That's the challenge!

Sewing:
1. My friend asked for patchwork in marine style for 6 years old boy. I have to think about pattern and fabric and sew it soon. I don't have deadline and still don't have fabric. 
2. I still owe one pillowcase for my Mum. 
3. Apple core. No idea how to do it if I will spend one week every month outside my home... 
4. Green patchwork for my Mother's friend.
5. Buying fabric for project, not just for stash building (I am sad now, but I have to write it down). 30/01/2015

My work for today is finished. Now I am going to think of my make up. Have I told you I love dancing and I hate  this tune-up?

Moje postanowienia noworoczne wyglądają bardziej jak plan niż jak decyzje, że schudnę czy że będę ćwiczyć... Takie postanowienia odpuszczam z marszu, bo wiem, że nic z tego nie będzie. A plan zaczął mi się sprawdzać jakieś 2 lata temu. Wskazanie kilku konkretnych celów na rok, wyznaczenie priorytetów... Na razie działało, chociaż najwyraźniej w zeszłym roku za mało podkreśliłam kwestię badań do magisterki. Lub też zlekceważyłam to, że sama sobie je podkreślałam, co teraz odbija się czkawką i doprowadzić może do bardzo stresujących sytuacji. 
Lista "to do" będzie rozszerzana, a oto co wymyśliłam do dzisiaj (czyli przez ostatnią godzinę):
1. Zmiana konta bankowego, za które płacę, a to przecież bez sensu. 
2. Praca magisterska, rozpisana na podpunkty, którą muszę obronić w tym roku i złożyć w terminie, który nie spowoduje dodatkowych kosztów. Ten termin to 30 września, chociaż byłoby cudownie, gdybym mogła się wyrobić z tym wcześniej. Z samym złożeniem, bo obrona w wakacje byłaby możliwa tylko w przypadku złożenia i zrecenzowania pracy w kwietniu. Biorąc pod uwagę zaawansowanie moich badań jest to nieosiągalne, ale wrzesień jest wciąż realny i muszę zrobić wszystko co się da, żeby tego terminu dotrzymać. 
3. Sesja w lutym. Będzie skomplikowana, ze względu na pkt 4. Pierwszy raz w mojej karierze studenckiej będę korzystała z terminów poprawkowych. Nie wiem tylko czy uda mi się zrobić tak, żeby termin poprawkowy był jednocześnie pierwszym podejściem... 
4. Nowa szkoła związana z profesją, którą chcę uprawiać. Oznacza to nieobecność w domu przez tydzień każdym miesiącu (czyli mniej szycia, chyba że ruszę nowy projekt szycia ręcznego...). 

A jeśli chodzi o szycie to:
1. Zapytano mnie o uszycie narzuty na łóżko dziecięce w wersji marynistycznej, ale bez czerwonego. No, ewentualnie z akcentami. Granatowo - niebiesko -biało - szare. Rozumiem, że to dla chłopca, ale połączenie wydaje mi się, delikatnie mówiąc, zimne... Jakoś czerwień muszę przemycić. Na razie czekam na tkaniny. 
2. Pokrycie na poduszkę dla mojej Mamy. Tkaniny mam, nawet wzór wymyśliłam, trzeba tylko policzyć, pokroić i zszyć.
3. Apple core - to takie postanowienie z poprzednich lat, które w tym roku zrealizuję wreszcie (mam nadzieję) i przy okazji wykorzystam stojący bezczynnie Baby Go. 
4. Zielony patchwork dla koleżanki mojej Mamy. 
5. W tym roku kupuję tylko i wyłącznie tkaniny pod projekty, a nie dla przyjemności (smutek, smutek, smutek, ale kurs dolara i moja zawalona tkaninami maszynownia każą ograniczyć szaleństwo zakupowe). 30/01/2015

A teraz skupię się na makijażu na wieczór. Czy wspominałam już, że uwielbiam tańczyć, ale nie znoszę tego całego zamieszania i przygotowań? 

Bag/Torba

Last thing to show this year. I'm afraid I wouldn't able to sew anything more althought I have some bindings to do (with my new sophisticated foot that I haven't used yet). 
I sewed another bag. The first one wasn't shown because I didn't have pictures of it so now let me introduce my second bag: flowered with grey polka dot interior. This bag has inside divider to keep notebook (paper or computer), zippered pocket and few small pockets without any closing. I like this bag however, it is not my style and I don't think I could use it. My daughter also doesn't want it because she is not a fan of such "romantic and sweet" bags. I have no idea what kind of fabric with flowered pattern will not be romantic and cute... But I will find some day. I shouldn't call it "shopping bag" but I'm not sure if it is typical library bag. Whatever. It is big. You can fit in groceries and books. 
So, here you are:


Divider with pockets

Zippered inside pocket

What are your plans for New Years Eve? We are going to party. I don't know how it will work as my Hubby-To-Be (noone knows when) doesn't like parties, he doesn't dance and he likes going to bed early. No, he is not borring. He is great but he isn't party animal. So... What will you do? 

Ostatnia rzecz do pokazania w tym roku. Obawiam się, że niczego więcej w tym roku już nie uszyję, chociaż mam przecież w planach lamówkę, którą miałam wszyć moją piękną stopką jeszcze nie tkniętą. Co ja poradzę, że doba za krótka, a tyle jest fajnych rzeczy do zrobienia... W każdym razie torba została uszyta. Początkowo miała być dla mojej córki, ale ona nie nosi niczego w stylu romantycznym, a taka ta torba właśnie wyszła. Na zewnątrz tkanina z Ikei, wewnątrz bawełna w kropki. W torbie jest wydzielone miejsce na komputer albo notatnik (spokojnie zmieści się A4), jest kieszeń na suwak i kieszonki do wsunięcia czegoś. Paski są na tyle długie, że osoba szczupła może sobie torbę przełożyć na skos przez ramię, ale nie będzie to raczej możliwe, gdy torba będzie pełna. No właśnie, a czym ją wypełnić? Nie jest to typowa torba zakupowa, raczej miejska, a może biblioteczna, bo spokojnie zmieszczą się tam książki... Ba, zakupy spożywcze też, więc może być torbą do wszystkiego. Nie jest w moim stylu, więc ja też jej nosić nie będę i nie wiem co z nią w tej sytuacji zrobić... Poczeka na pomysł, albo na realizację moich różnych marzeń... 

Jakie macie plany na Sylwestra? My idziemy się bawić, ale nie wiem jak nam to wyjdzie, bo Ukochaniec nie lubi imprez, nie tańczy, lubi wcześnie kłaść się spać. Nie jest nudny, w żadnym razie, po prostu nie jest zwierzęciem imprezowym... I właściwie sami imprez nie szukamy, ale tym razem impreza znalazła nas, więc zdecydowaliśmy, że idziemy. Tak to chyba nam wychodzi, że co drugi rok zostajemy w domu, a co drugi idziemy - niechcący nam ten kompromis wychodzi.
Więc, co u Was? Co będziecie robić jutro o tej porze?

Saturday, December 27, 2014

I found these books in TK Max. I haven't read them yet and I'm curious if they are interesting. I'm sure they are beautiful and really cute, full of pictures and small projects. 

Znalazłam te książki w TK Max. Jeszcze ich nie przeczytałam i jestem ciekawa czy będą dla mnie interesujące. Na razie jestem pewna, że są pięknie wydane i pełne ilustracji i małych projektów.

Friday, December 26, 2014

Quilt dla Hani/Quilt for Hania

Nie wiem jak to się stało, że zapisałam ten post w "roboczych" i nie opublikowałam... A sprawa jest jeszcze z wakacji, kiedy to szyłam ten quilt.

I have no idea how it happened that I didn't publish this post when it was written (in August!). 
This quilt was sewn for the first birthday of my BFF's niece. It was my first baby quilt. I wasn't sure if I'm able to sew something for little girl, but I wanted my BFF to give her somethin special. It's all because I know she loves this little girls so much. I wasn't asked for this project so I kept it in secret. I just sent one photo when I started sewing and, unfortunately, she didn't react enthusiastically. I don't blame her because colours in this picture didn't look like real one. You can see diference below. 
However, I didn;t give up and I finished this quilt. I wasn't sure if I did right thing - I didn't want to push her with unwanted gift, but I wanted so much to sew something (it was few days after my new machine had come to my house).

To sew this project I used 1 layer cake of Cape Ann - Brushed. It was waiting for a long time in my drawer. I was inspired by Jenny z MSQC and her tutorial Dissappering Hourglass. Now I know that this kind of pattern doesn't work with big prints (or maybe with those "medium size"). 
You will find below how it worked. 
The quilt is about 100 x 120 cm. 

Moja przyjaciółka ma bratanicę, która w lecie tego roku skończyła rok. Nie jestem mistrzynią świata w szyciu rzeczy - nie czuję tego do końca, ale tym razem pomyślałam, że chciałabym, żeby Hania dostała coś od swojej ciotki do czego ja też rękę przyłożę. A zachciało mi się głównie dlatego, że wiem, że moja przyjaciółka swoją bratanicę kocha ogromnie.
Nie zostałam o to poproszona, więc projekt starałam się utrzymać w tajemnicy. Wysłałam jedynie jedno zdjęcie z początku pracy, które spotkało się z umiarkowanym entuzjazmem. Wcale się temu nie dziwię, bo kiedy robię zdjęcie w mojej piwnicy to kolory nijak nie przypominają tego co w rzeczywistości. No i co można wywnioskować z czegoś takiego? Delikatnie mówiąc: nic! 
 Nie poddawałam się jednak, o co to to nie! Chociaż miałam coraz mniejsze przekonanie co do tego czy robię dobrze. Prezent wciskany komuś na siłę... Ale też, na swoje usprawiedliwienie, miałam ogromną żądzę uszycia czegoś nowego, a potrzebowałam dobrego pretekstu, bo przecież w tym roku miało nie być w ogóle nowych projektów. 
Do wykonania tego patchworku wykorzystałam leżący od jakiegoś czasu w mojej szufladzie layer cake Cape Ann - Brushed. Nie do końca wiedziałam co z tymi tkaninami zrobić, czekały naprawdę długo, a ja długo nie mogłam wymyślić co takiego mogłabym z nich wykonać. Jakoś mnie tkaniny w ubranka nie przekonywały. I wcale się bardzo nie pomyliłam, bo też wykorzystałam wzór, który z tymi akurat tkaninami nie współgrał jak należy. Zainspirowała mnie, oczywiście, Jenny z Missouri Star Quilt, która zaprezentowała tutorial Disappearing Hourglass. Wzór spodobał mi się bardzo, ale teraz wiem, że nie sprawdza się przy dużych printach, lepiej go wykorzystać przy gładkich tkaninach albo drobnych wzorach. 
I oto co mi wyszło...





I was really good this year!

Thanks to my wish list on Pinterest... Ok, thanks to my Hubby-To-Be I found this under the christmas tree. I will try it tomorrow and I hope it is worth all that money. Is here anybody who uses this foot? What do you think?





Dzięki mojej tablicy na Pintereście... No dobrze, dzięki Ukochańcowi, znalazłam to cudo pod choinką. Jutro będzie pierwsze szycie z tą stopką i mam nadzieję, że jest warta tych pieniędzy... Czy jest tu ktoś kto jej używa? Co o niej myślicie?

Thursday, December 25, 2014




Christmas Eve is the most important in Poland. Tonight we spent with our families having the most delicious dinner and giving presents. I love this holiday.

I wish you a great time with your family. Find time for people you love, for yourself. Have a great laugh, bring emotions to them and get from them whatever you need. 
Let's celebrate this time when days become little longer and we all go our from darkness. Together. Supporting each other. 

My już jesteśmy po najlepszej na świecie kolacji w roku. Z pierwszymi prezentami przy łóżkach - jutro druga tura... Zadowoleni, otoczeni tym co lubimy i tymi, których kochamy. To najcudowniejsze Święta w roku.
Życzę Wam cudownego czasu z rodziną. Żebyście mieli czas dla tych, których kochacie i dla siebie. Niech będzie wokół Was dużo śmiechu, dajcie najbliższym cudowne emocje i dostańcie od nich to, czego potrzebujecie. Świętujcie ten czas kiedy dni stają się coraz dłuższe, a my wszyscy wychodzimy z ciemności. Razem. Wspierając się.


Monday, December 22, 2014

Za jakie grzechy i Zaginiona dziewczyna (Gone Girl)

Pierwszy raz od dawien dawna poszliśmy do kina. Zrobiliśmy to całe dwa razy: najpierw na francuską komedię o niechcianych zięciach, a potem na Zaginioną dziewczynę właśnie. Obydwa filmy nam się podobały, także bez najmniejszej wątpliwości mogę je polecić, chociaż każdy z innego powodu. I nie każdy na Święta, gdyby ktoś chciał z okazji przedłużonej laby wyskoczyć na seans z dala od stołu uginającego się od jedzenia.

Francuskie komedie z Ukochańcem lubimy bardzo, co pewnie wynika z tego, że jak już na polskie ekrany film trafi to jest naprawdę dobry. I tym razem też tak jest, chociaż z tym płakaniem ze śmiechu i innymi takimi to bym nie przesadzała. Ale: to moja subiektywna opinia, ponieważ ja na filmach poczucia humoru nie miewam, albo miewam ograniczone. I zazdroszczę Ukochańcowi, który potrafi się śmiać do rozpuku, głośno i serdecznie. Ja za to serdecznie płaczę gdy tylko nadarzy się okazja, i tak np. gdy oglądamy Love Actually zaczynam płakać przy scenie ślubu a kończę gdy wszyscy witają się na lotnisku. W międzyczasie się śmieję, rzecz jasna, ale wzruszliwa jestem jak Hindus w filmie bollywoodzkim. Dziecko wstydzi się ze mną do kina chodzić, bo na kreskówkach wyciągam chusteczki.

Na filmie francuskim też łzę uroniłam. A co.
Rzecz jest w tym, że zamożne małżeństwo z francuskiej prowincji ma 4 córki. Córki pojechały precz do dużego miasta po wykształcenie i pracę, i 3 z nich mimochodem wyszły za mąż. Każda za Francuza. Tyle, że każdy z tych Francuzów jest innego wyznania i innej rasy. Efektem są awantury rodzinne przy każdej okazji, bo przecież nie ma takiej możliwości, żeby ktoś kogoś nie obraził przy tak wielokulturowym stole, szczególnie gdy nacje te wzajemnie się nie lubią, a głowa rodziny jest rasistą, który marzy o katolickim białym mężu dla najmłodszej córki. I wreszcie, któregoś dnia, gdy udało się pogodzić przy wigilijnym stole i nikt w nikogo niczym nie rzucił (oprócz śnieżek), a w dodatku nie tylko teść pogodził się wyborem córek, ale też zięciowie pogodzili ze sobą nawzajem, najmłodsza córka ogłasza, że wychodzi za mąż. A wychodzi za mąż za katolika z tolerancyjnej otwartej rodziny. I wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że ojciec przyszłego pana młodego charakterem przypomina bardzo ojca panny młodej.
Po filmie doszłam do wniosku, że jednak nie ma innej opcji i córkę wydać muszę za Chińczyka, bo to jedyna gwarancja dobrobytu. Nawet jeśli ten zięć nie była akurat najprzystojniejszy...

Zaginiona dziewczyna miała być kryminałkiem, a okazała się być horrorem. Przerażającym zresztą. Po filmie najbardziej przerażający był fakt, że postępowanie bohaterki było dla mnie logiczne. Zatrważająco logiczne. I raczej nie wynika to z tego, że ja też jestem kobietą. Pociesza mnie, że miałam też dużo zrozumienia dla męża, chociaż finalnie zapewne mniej niż dla niej samej. Jakoś silna kobieta przemawia do mnie bardziej niż mazgajowaty facet, który zamiast wziąć się w garść i uporządkować swoje życie robi uniki. Affleck nie jest moim ulubionym aktorem, w duecie małżeńskim żona jest górą, ale też może wynikać to z tego, że jej postać jest ciekawsza. Bo też nie mogę powiedzieć, że Affleck nie grał, czy że powtarzał to samo co zwykle - zdecydowanie nie.

W rocznicę swojego ślubu główny bohater wraca do domu, w którym powinna być jego żona. Żony nie ma, za to są ślady krwi, rozbity stolik, porzucone włączone żelazko. Wzywa policję, która rozpoczyna śledztwo prowadzące do jednego wniosku: żona nie żyje, a jedynym logicznym sprawcą zbrodni jest mąż. Tylko gdzie jest ciało? I niezbite dowody? Film jest o tyle ciekawy, że o ile w pierwszym momencie nie ma wątpliwości co do tego, że mąż jest ofiarą sytuacji, o tyle w pewnym momencie nabiera się wątpliwości. A potem następnych. Aż do momentu gdy widz zyskuje pewność co do tego co się wydarzyło, nie ma jedynie pojęcia jak się to wszystko skończy.
O ile cała historia wydaje się bardzo logiczna, o tyle efekt końcowy pracy wymiaru sprawiedliwości zdecydowanie mniej. Nie nęka się ofiary, to oczywiste, ale czemu nie sprawdzić wszystkiego dokładnie? Czemu uwierzyć, że jeśli ktoś tyle już przeszedł to wszystko musi być prawdą? Czy to siła mediów, nakręcających miłość publiczności do ofiary, czy zwyczajna niekompetencja? Czy może fantazja pisarza?
Film spodobał nam się na tyle, że kupiliśmy książkę w prezencie gwiazdkowym dla brata Ukochańca.

Trzymajcie kciuki, żebym zdążyła jeszcze coś przed Świętami uszyć. Przyszło do mnie tyle pięknych tkanin (naprawdę pięknych i naprawdę dużo), które powinny już być przerabiane na "cosie", a tymczasem leżą i się smucą. A ja razem z nimi (tyle, że ja nie leżę). Na plus - wszystkie są już zdekatyzowane i poprasowane. Na minus - nawet zdjęć im nie zrobiłam.

Monday, December 15, 2014

Rozliczenie

Trafiłam na mój post z planami na 2013... Cóż, ze skruchą przyznaję, że ich realizacja zajęła mi 2 lata, a i tak nie mogę powiedzieć, że wszystko jest skończone, bo przecież:
I have found my post about my plans for 2013. It is in Polish only, but don't worry: you don't have to use any google dicionary, I will explain everything. Achieving all those objectives has taken 2 years, and I didn't do everything from my list: 
Ad 1 Farmer's Wife czeka na plecy i decyzję, że będą ramy, czy nie. O pikowaniu nie wspominając. 
Farmer's Wife quilt is waiting for decision about frame, backing and quilting (hand or machine?)

Ad 2. BOM nie został zakończony. Poddałam się trochę z braku czasu, a trochę dlatego, że jednak nie nadaję się do szycia w określonych przez kogoś ramach. Dużym problemem okazało się też pikowanie, a dokładniej mówiąc: to co widać było na spodzie. Nie ustawiłam maszyny dobrze, nie zawsze nici były właściwe. Tym samym mam kilka skończonych bloków, kilka przygotowanych do pikowania i żadnego pomysłu co z nimi zrobić. A raczej: na co je przerobić...
BOM - I didn't finish. I gave up because of lack of time, but I assume that I had also other reason: I am not good at working in someone's schedule. I had a problem with FMQ that didn't look good in the back of the block. I have finished a few blocks, I keep few ready for quilting and I don't know what to do with them. 
Ad 3. Udało się! Aplikacje na dziecięcej narzucie pojawiły się w 2014. Niezły poślizg...
Applique! I did it! It wasn't 2013 but I managed to make applique in one baby quilt sewn this year.
Ad 4. Ruszyło, szczególnie odkąd mam nową przyjaciółkę. Próby na Elnie nie były zadowalające, ale teraz czuję, że uda mi się dojść do poziomu, który będzie mi odpowiadał. Ale zanim do tego dojdzie potrzebować będę setek kilometrów nici. Odkąd tak pikuję coraz intensywniej myślę o takim dużym stole, w którym maszyna ukryta jest pod blatem, bo o powiększający stolik (błogosławiony, bo przy Elnie go nie było!) moje narzuty zaczepiają zatrzymując tkaninę pod igłą.
FMQ - I've done much more since I have my new best friend. My works made with Elna was ok, but not enough. Now I feel I have a chance of achieving some higher level (than current), but til then I need yards and yards of thread. 
Ad 5. Przekonałam się do szycia małych rzeczy, chociaż też dopiero w 2014. Będzie ich więcej. Produkcję woreczków zacznę zaraz po skończeniu drugiej torby.
I have convinced myself to sew small things (bags, pounches, make up bags, pillows). I will sew more of them, bags especially. 
Ad 6. Apple core - przechodzi na 2015. Nie zrezygnowałam z projektu i jest bardzo prawdopodobne, że pozostanę przy pomyśle uszycia go z tkanin w groszki i białych.
Apple core - I will do it in 2015. I didn't give up an idea and there is possibility I will sew it of polka dots and white cotton. 
Ad 7. Tadam! Pełen sukces! Wypikowana ręcznie narzuta trafiła do swojego domu, a drugą wykańczam właśnie. Został jeden blok i kilka kwadratów. Dalej lamówka i mamy narzutę domową, która do niczego nie pasuje. Trudno.
Hand quilting - that's my success! One of my hand quilted quilts is in its new house, and the second one will be finished soon (unfortunately, my new quilt is not in my home style, but I don't care). 
Ad 8. HA HA HA. Moja rada dla tych, którzy robią sobie listy: nie wpisujcie sobie, że cokolwiek będziecie robić codziennie. No, chyba, że chodzi o mycie zębów. Wtedy wpiszcie. To nierealistyczne jest. Miało mnie to zmotywować, a doprowadziło raczej do poczucia winy, że sobie słowa nie dotrzymuję.
That's my dead duck! I laugh really loud when I saw what I wrote 2 years ago. I will sew every day... Really. Trust me: don't make such a resolution if you want to sleep well. Except brushing your teeth. It is so unrealistic expectation! It was to motivate me, but made me feel bad about myself. 
Ad 9. Tego celu nie opisałam, ale wciąż go pamiętam... I nie, nadal nie opiszę.
It was the aim that I didn't describe and I still am not going to. I do remember, and maybe, some day, I will have this courage. 

Przez te 2 lata zrobiłam i tak dużo innych rzeczy, więc nie jest źle. Szycie nie stanie się moim życiem, ale może to dobrze. Potrzebuję czegoś, co będzie równoważyło resztę, będzie zawsze przyjemnością, a nie obowiązkiem. Ale i tak zrobię sobie listę na 2015, kim byłabym bez listy? ;)
A Wy, czy przygotowujecie swoje listy?

I have done a lot for 2 years so it is nothing wrong with not accomplishing all from that list. Sewing will not be my life, but I find it revealing. I need something that will be a balance to my daily life, always a pleasure not a duty. Anyway, I'm going to make a new to do  list. Who will I be without one? 
And what about you, do you make any lists?

Friday, December 5, 2014

Prezentodziałanie czas rozpocząć!/A giftmaking time has started!

Po zastoju związanym z pracą magisterską wyprodukowałam: 
2 poduszki dla pary, która zaprosiła nas na parapetówkę. Poduszki miały przód z tkanin w rowery, z małym pikowaniem, a tył z bawełny szarej i czerwonej, co by jedna była bardziej męska, a druga niekoniecznie. Zdjęć nie mam, bo tak się spieszyłam, że zapomniałam uwiecznić. Mam nadzieję, że uda mi się przekonać właścicielkę i je sfotografuje. 
After a short slack in sewing caused by my thesis, I have produced:
2 pillows for a couple who invited us to their house warming party. Pillows have bike motive at the front and grey or red cotton at the back. I don't have any photos.
Wczoraj zmajstrowałam dla mojej córy torbę, którą obiecałam jej jakiś miesiąc temu. Chciała najzwyklejszą i najprostszą na świecie shopping bag, ale jakoś mnie to nie przekonało i powstała ciut większa, z rozszerzonym dnem, z przegrodą wewnątrz, żeby chować paletę, kieszonką na suwak i otwartymi kieszonkami na coś. Na zewnątrz kolor szary, grafitowy w zasadzie, z Ikei, a w środku o, takie coś: 
Yesterday I made shopping bag for my daughter. She asked for a simple one, but I decided to make it more complicated. There are pockets inside and special place for her palette. Outer fabric is a dark grey cotton and inside you can find this:




Widham fabric.
Oczywiście, zdjęć nie ma. Zamówiłam je u obdarowanej, ale okazuje się, że zrobienie dobrych zdjęć samodzielnie wykracza na razie poza jej możliwości. Ma tylko 2 ręce. Moje niedopatrzenie, trzeba było robić dziecko z trzema rękami... 
Of course, there is no photo however, my daughter promised to take few. Unfortunately, she has just 2 hands which are not enough to take good shots. My mistake: I should have made three handed child...
And today: 
Dzisiaj dalsze prezentodziałanie:
                                                                                                                                           

 Może to być kosmetyczka pasująca do torby, ale w torbie się nie mieszcząca... Nie było to bardzo przemyślane, ale jedno i drugie - tzn. torbę i kosmetyczkę - szyłam kompletnie z głowy, nawet nie notując jakiego rozmiaru były kawałki tkanin. Z kosmetyczki nie jestem zadowolona, bo efekt nie jest taki jak zamierzałam. Jeszcze będę musiała trochę poszperać, żeby znaleźć właściwe rozwiązanie. A wtedy to się rozhulam! 
It could be a big make up bag, but it is too big to fit to this new shopping bag. I didn't calculate it well, but I sewn both without any pattern. I even haven't made any notes. I am not entirely happy with this make up bag. I wanted different effect so I will have to look for some solution to sew what I really want.

Na liście do obdarowania jest jeszcze kilka osób, ale na razie nie wiem jeszcze co takiego uszyję. Ten weekend spędzę na uczelni i może nudząc się na zajęciach wymyślę dokładnie co ma być dla kogo. W końcu mam wokół siebie kilka kobiet, które z przyjemnością obdaruję czymś własnoręcznie zrobionym. I mogę mieć tylko nadzieję, że będą się z tego cieszyły tak jak moja córka wczoraj. 

There are still people on my Christmas to do list, but I am not sure what I'm going to make for them. This weekend I will be at my University so there is a chance of making some sewing projects. I have few women around that I would love to give something for Christmas. I hope they will enjoy it as much as my daughter did yesterday.
This is one of my ideas:
A jednym z tych pomysłów są woreczki:

                                                                                                                                                                                                                                                                              

Tym razem mniejszy z woreczków został uszyty dzięki tutkowi Jeni Baker. Duży wyliczyłam sama. Mały jest uroczy, ale rozmiar wydawał mi się mało praktyczny, tak w pojedynkę, stąd pomysł, że jeszcze fajniej będzie z większym bratem. A jak do tego dodać malutką kosmetyczkę... Tkaniny kupione w Polsce (różowy maczek, biały batyst ze wzorem paisley) i w Berlinie na tureckim targu. Już myślałam, że z tym niebieskim materiałem nic nie zrobię, a tu nagle mnie olśniło i jest! 
Kosmetyczka uszyta była jeszcze 2 razy: jedną zabrałam ze sobą na wakacje i okazała się doskonała do przechowywania... ładowarek. Druga powędrowała do mojej przyjaciółki na jej urodziny jako opakowanie do bransoletki kupionej na Krecie. 

Smaller bag was made based on Jeni Baker's tutorial. The bigger I made myself with my math. I thought it is more practical to have to sizes, especially when I added a small pouch. Pink and white fabrics were bought in Poland and this blue I found on Turkish Market in Berlin. I had no idea what to do with this until now. I made two othe pouches of this kind: one for myself to keep chargers and another for my best friend as a wrapping for Crete bracelet.

Po moich dzisiejszych wyczynach wiem już, że następnym razem do tych kosmetyczek, które mają mieć pudełkowy kształt, będę wkładać jakieś usztywnienie. Na początek spróbuję z grubszą fizeliną i mam nadzieję, że to wystarczy.