Saturday, February 23, 2013

UFO

W pudełkach czeka jeszcze kilka nie dokończonych prac. Ten patchwork zaczęłam szyć jeszcze w lesie, w zeszłym roku i sprawił mi trochę problemów. Głównym była drukarka - tak jak i przy Farmer's Wife, tylko wtedy zorientowałam się za późno, a jak już się zorientowałam to owszem, coś uratowałam, ale nie wszystkie bloki... Czyli mój patchwork jest dowodem na to jak pięknie można wszystko popsuć szyjąć HST i nie zostawiając potem odpowiedniej ilości miejsca na zszycie bloków. Wszystko przez to, że część z nich była trafiona w punkt, ale za duża, a te, które były szyte paper piecing niestety były mniejsze. Przycinanie dużych do małych skończyło się tym, że nie ma tego co w trójkątach najfajniejsze czyli ostrych kątów. 
  
Jak ktoś się pewnie na tym nie zna to mu może i wszystko jedno, ale dla mnie ta narzuta jest bólem i smutkiem. Nie będę jej jednak rozpruwać i szyć od początku, między innymi dlatego, że nie mam już amerykańskiej bawełny w kropeczki, która mi tu jakoś wyjątkowo podpasowała. Pozostałe tkaniny to bawełna Ikea i bawełna niewiadomego pochodzenia. 



Oczywiście, jak zwykle, nie mam pomysłu na tył. Nie chciałam, żeby był cały biały, bo bieli jest bardzo dużo na wierzchu, czerwień pasuje mi, ale tylko "akcentami" a znowu cały niebiesko zielony nie do końca mnie przekonywał. I tak kręciłam się wokół, kręciłam, aż wymyśliłam, że jakieś wzorkowe elementy też na spodzie będą, może lepsze i ciekawsze niż na wierzchu. Czyli spód robi mi się całkowicie nowoczesny. Nie wiem czy będzie się to zgrywało, ale może to jest ratunek dla tej narzuty: ten nowoczesny spód może być też nowoczesnym wierzchem, o ile nie popsuję pomysłu. I jeśli w ogóle komukolwiek będzie się to podobało. 


Zdjęcia - jak zwykle - niedoświetlone, to jest jeszcze coś czego muszę się nauczyć.
Po kolorowej kostce przyszła kolej na kolorowe paski.
Kostka szyta wg. tutorialu, którego nazwy nie pamiętam, ale jest to sprytny sposób na szybkie (u mnie i tak wszystko idzie wolno) zszycie i pokrojenie takiego zestawu kwadratów. Rzecz w tym, że jednym z głównych elementów tego szycia jest prucie. Dość intrygujące, prawda? Tutorial jest już od jakiegoś czasu w sieci i wydaje mi się, że jest na jego bazie zorganizowany QAL, 

Plecy już zostały - niby - zaprojektowane. Piszę "niby", bo mnie jeszcze korci kilka rozwiązań, ale zastanawiam się czy ich nie zostawić po prostu na inną okazję. Nie wszystko na raz, w jednej narzucie, prawda? 
W tej chwili ma 66"na 98", zrobiła się ogromna po prostu, i nie mam pomysłu jak ją przepikować. Dzieje się na niej tak dużo, że nie chciałabym przesadzić. Ale nad tym zastanowię się jak już przygotuję kanapkę i będę mogła pokazać ją w całości. Nie wiem tylko gdzie ja zrobię zdjęcie tak dużej narzuty!

Thursday, February 21, 2013

No i zmarnowałam...

...3 metry tkaniny. Fakt, nie wystarczająco "płóciennej", raczej batyst, ale z pięknym motywem malutkich białych kotwic. Już je widziałam w połączeniu z granatem, odrobiną czerwieni; jakiś marynarski patchwork, może coś dla chłopca... Wracałam ze sklepu zachwycona swoją zdobyczą a w domu od razu wrzuciłam do pralki na 60 stopni, żeby zdekatyzować.
I byłoby wszystko super, gdybym nie wrzuciła też pozostałych zdobyczy zapominając, że to polska bawełna, a nie amerykańska, która bardzo rzadko farbuje. A intensywna polska - farbuje jak najbardziej, z wielką przyjemnością. W ten sposób wyjęłam z pralki coś w kolorze dziwnym, co po drugim praniu, już w płynie do prania, okazało się groszkową zielenią.
Nie wiem jak uzasadnić połączenie zieleni i kotwic. Są takie morza, co kolor zielonkawy mają, wiem, ale... No właśnie.
I teraz nie wiem: wybielaczem go? Może jeszcze kilka prań? Co robić, drogie brawo?

Wednesday, February 20, 2013

BOM!

Nareszcie skończyłam sesję, wszyscy jesteśmy zdrowi - po różnych perturbacjach - i nadrabiam zaległości. Zaczęłam od BOM, bo to było prostsze, a jeszcze w czasie sesji pozbierałam tkaniny z całego pokoju. Decyzja ostateczna była taka, że nie kupię nic nowego, tylko szyć będę z tego co jest w domu. No i mam nadzieję, że dokładnie tak uda się uszyć cały quilt, bez robienia specjalnych zamówień.
Zdecydowałam się na ciemno szare tło. Na zdjęciach nie jest to aż tak widoczne, niestety, w ogóle przekłamanie kolorów nastąpiło, więc zdjęcia będę robiła jeszcze raz. Co gorsza, dwa bloki są na tyle niedoskonałe, że pewnie trzeba będzie je rozpruć i poprawić, ale - to za moment. Dzisiaj nie mam już cierpliwości, żeby się z tym użerać.
I nie wiem, naprawdę nie wiem, ile to jest 2 stopnie na linijce Omnigrid... Moja ma inaczej oznaczone kąty, inaczej niż na liniale Alyssi, no i efekty jakie są - można zobaczyć.
Najbardziej jestem zadowolona z pierwszego bloku, pozostałe aż tak mnie nie cieszyły.
To są bloki przed kanapkowaniem, zaraz będę wycinać ocieplinę i plecy. Przygotuję je do największej przygody - czyli FMQ.

Przy tym było najwięcej pracy i prucia. Jest do poprawienia właśnie, chociaż na zdjęciu nie widać dlaczego:
 Ten lubię najbardziej: